
Stawiamy Lilkę na nogi
Rodzice czteroletniej Lilki, podopiecznej Fundacji Radia ZET, walczą o jej sprawność każdego dnia. Dziewczynka spadła ze schodów w wieku zaledwie 13 miesięcy. Od tamtego czasu dzielnie uczestniczy w rehabilitacjach. Ćwiczenia i turnusy nie są jednak tanią rzeczą.
Lilka spadła z trzeciego piętra. „Życie obróciło się o 180 stopni”
Lilka jest pogodną czterolatką. Dziewczynka mieszka z rodzicami i starszą siostrą Oliwką. Jej życie różni się jednak od codzienności rówieśniczek. W wieku 13 miesięcy podopieczna Fundacji Radia ZET uległa poważnemu wypadkowi. Spadła wówczas z trzeciego piętra, przelatując przez szparę między barierkami a podłogą i uderzając główką w betonowe podłoże. - Był poniedziałek, 14 marca 2022 r. Wychodziłem po bułki i wyrzucałem śmieci. W sklepie dostałem od żony telefon z informacją, że Lilka spadła ze schodów – opowiada tata dziewczynki, pan Maciej Jóźwiak.
Upadek pozostawił po sobie wiele poważnych urazów. - Kilkanaście złamań czaszki, złamania twarzoczaszki, przemieszczenie móżdżku, uszkodzenie ośrodkowego układu nerwowego, złamana rączka – wylicza mama Lilki, pani Joanna Jóźwiak. Na szczęście nie doszło do złamania kręgosłupa, czego początkowo obawiali się lekarze i rodzice dziewczynki.
Pierwszy tydzień po wypadku Lilka spędziła w śpiączce farmakologicznej. - Całe życie obróciło się o 180 stopni, aż trudno sobie to wyobrazić – podkreśla tata czterolatki. Po wielu tygodniach spędzonych w szpitalu Lilka wróciła do domu i rozpoczęła rehabilitację - najpierw trzeba było zacząć od podstaw, m.in. rozruszać buzię i język. Państwo Jóźwiak szybko zaczęli też jeździć z córką na turnusy rehabilitacyjne.
Oszczędności szybko stopniały. Lilka walczy każdego dnia
Początkowo w turnusach można było uczestniczyć często. Przed wypadkiem rodzice małej pacjentki prowadzili własne biznesy i mieli oszczędności. Pieniądze szybko się jednak rozeszły. Małżeństwo zdecydowało też, że jedno z nich musi zrezygnować z pracy – Lilka wymagała i wciąż wymaga całodziennej opieki. - Z żoną ustaliliśmy, że zamknę swój sklep. Nie bez znaczenia są moje doświadczenia życiowe - byłem związany z różnymi sportami, więc łatwiej było mi się nauczyć różnych metod rehabilitacji. Spora siła pomaga – opowiada pan Maciej.
Pani Joanna pracuje, prowadząc własną działalność w branży kosmetycznej, ale – jak sama wyjaśnia – nie jest łatwo. - W zasadzie chwytamy się wszystkiego, czego można. Pięć dni jednego turnusu to koszt od 5 do 7 tys. zł – mówi.
Lilka dzielnie ćwiczy i walczy o sprawność każdego dnia. Uczęszcza na wiele zajęć: spotyka się m.in. z neurologopedą, psychologiem i pedagogiem specjalnym. Priorytetem pozostaje rehabilitacja ruchowa metodami Medek i Bobath - dziewczynka ma niedowład czterokończynowy i słabe reakcje po lewej stronie ciała. Po wypadku mierzy się też z mózgowym porażeniem dziecięcym. Lilkę czeka również operacja w Krakowie i terapia widzenia. Intensywna praca każdego dnia przynosi jednak postępy. - Rozwinęła się mowa, pojawiły się pierwsze słowa, kontakt jest lepszy – opowiada mama czterolatki. Tata dodaje: - Fizjoterapeuci i lekarze nastawili nas na maraton, a nie sprint.
Teraz rodzice walczą przede wszystkim o wykształcenie umiejętności chodzenia. Nóżki dziewczynki są już na to gotowe; do osiągnięcia celu niezbędne są jednak większa stabilizacja i wzmocnienie tułowia. Chcemy pomóc Lilce wyzdrowieć. Zbieramy pieniądze na rehabilitację dla niej. Każda złotówka to wielka pomoc dla naszej podopiecznej. Dziękujemy!