Antoni
Antoni ma 11 lat i choruje na MPD
Antek bohater. Z muzyką mu do twarzy
Antek ma 11 lat. Cierpi na mózgowe porażenie dziecięce (MPD), padaczkę i kilka innych chorób towarzyszących. Nie chodzi samodzielnie, choć pilnie pracuje nad swoją sprawnością. Jego codzienność to nieustanna podróż: między domem, szkołą, ośrodkiem rehabilitacji, szpitalem. Mały wojownik, który kocha muzykę i… szkołę. Czy dostanie szansę na lepsze życie i samodzielność?
Antoś urodził się jako wcześniak. Lekarze nie dawali mu szans, ale ten mały wojownik postanowił o siebie zawalczyć: raz, drugi, kolejny. Miesiąc na OIOM-ie, reanimacja, a potem nauka - oddychania, jedzenia i karmienia, pierwsze ćwiczenia z fizjoterapeutą. Tylko miłości nie trzeba było nas uczyć - uśmiecha się mama Antka.
Chłopiec rósł, a rodzicom przybywało zmartwień. Przy tak szybkim tempie ciągle brakuje sprzętu, a specjaliści nie nadążają z kolejnymi terapiami. Antoś tak szybko rośnie, że jego układ ruchu i kończyny jeszcze bardziej potrzebują wsparcia. Rehabilitacja chłopca to jedyny sposób na to, by zatrzymać postępujące skutki choroby. Tu wyzwań jest pod dostatkiem, tu jest codzienna, żmudna praca i… nadzieja.
Terapeuci mówią nam: cieszcie się z tego, że nie jest gorzej. I my cieszymy się, naprawdę - przekonuje pani Grażyna. Cieszymy się, że nie jest gorzej, że wypracowane zmiany nie cofają się, bo bywa z tym różnie. Jakby Antoś choć na chwilę przestał ćwiczyć to szybko postępujące zmiany mogłyby odebrać mu sprawność i samodzielność. A to dla nas najważniejsze - dodaje mama chłopca.
Problemy z utrzymaniem sylwetki, bo ze wszystkich stojących pionizatorów Antek dawno wyrósł, przykurcze bioder, problemy z nogami - zwłaszcza ze stopami i kolanami, ciągła wymiana butów i ortez. Do tego porażenie mózgowe, autyzm, częściowe upośledzenie umysłowe. Specjaliści mówią: ćwiczyć, nie poddawać się, ale sami niewiele więcej mogą pomóc.
Rehabilitujemy się w domu, bo wyzwaniem dla nas jest nawet pokonanie schodów - opowiada pani Grażyna. Ale synek potrafi samodzielnie poruszać się na czworakach, skorzystać z toalety, ściągnąć ubranie - bo z zakładaniem bywa już różnie. Potrafi samodzielnie zjeść, napić się. Rozumie większość tego, co do niego mówimy i nawet nam odpowiada po swojemu. Fotel to dla niego nie jest fotel i tego mu nikt nie przetłumaczy, ale do tego się już przyzwyczailiśmy - uśmiecha się mama.
Mimo wszystkich przeciwności losu, Antek zachowuje pogodę ducha, ciesząc się z małych rzeczy — ulubionej muzyki, zabawy ulubionymi zabawkami. Lubi śpiewać. I bardzo lubi chodzić do szkoły! Wybiera się do niej nawet w weekendy i w wakacje - opowiada pani Grażyna. I choć jak chyba każdy nastolatek przeżywa już swoje bunty i chwile zwątpienia, nie ustaje w walce o sprawność. Z roku na rok jest coraz trudniej. Bo choć nie do końca wie, co się z nim dzieje i na co choruje, to chce naśladować inne dzieci, ale cierpliwości do rozmaitych czynności wystarcza mu na maksymalnie 2-3 minuty. Potrafi być uparty i obrażony, więc w tym zakresie niewiele się różni od rówieśników - śmieje się przez łzy mama chłopca. Ale my też musimy być uparci i konsekwentni, to dla jego dobra - dodaje.
Marzy mi się przyszłość, w której Antoś jest jak najbardziej samodzielny, nie musi za długo czekać na pomoc. To jest moje dziecko. Biorę się więc za bary z losem i idę przed siebie. Dla niego - dopowiada cicho.