Eryk, podopieczny Fundacji Radia ZET w świątecznej czapce, z pluszowym reniferem
fot. archiwum rodzinne

Eryk

Eryka na festynie przygniotła dmuchana zjeżdżalnia. Przeszedł udar i stracił mowę. Marzy, żeby znów rozmawiać.

8-letni Eryk z Chojna jeszcze 2 lata temu był zdrowym, wesołym chłopcem. Do dnia, kiedy wybrał się z mamą i siostrą na festyn. Eryk bawił się w najlepsze, gdy nagle silny podmuch wiatru przewrócił na niego duży dmuchany zamek. Nieprzytomne dziecko przetransportował do szpitala helikopter. Stan chłopca był ciężki, doznał rozległych obrażeń, przeszedł udar, w mózgu wytworzył się krwiak. Lekarze przed 2 dni utrzymywali Eryka w śpiączce farmakologicznej. Po wypadku Eryk nie wrócił do pełnego zdrowia, ma niedowład prawej ręki i stracił mowę.

- Przed wypadkiem Eryk był gadatliwym i bardzo żywym chłopcem. Teraz porozumiewamy się za pomocą skojarzeń i pokazywania – opowiada mama chłopca. – Stał się smutny, nerwowy, apatyczny, złości się, bo nie rozumiemy, co mówi.

10-letnia Zuzia, siostra Eryka bardzo przeżyła wypadek brata. Na dodatek mama i Eryk często wyjeżdżają, bo chłopca trzeba rehabilitować. Zuzia nie lubi ich wyjazdów. Ale kibicuje bratu, i nie może się doczekać, kiedy Eryk wreszcie będzie mógł z nią rozmawiać, bawić się.

Pasją Eryka są traktory i maszyny rolnicze. Ale jego marzeniem jest specjalna maszyna, dzięki której zacznie mówić jak dawniej. Szansą dla Eryka jest intensywna rehabilitacja, ale jej koszt to kilkadziesiąt tysięcy złotych rocznie. Bez wsparcia rodzice Eryka nie dadzą rady zapewnić niezbędnej mu terapii.

Pozostałe artykuły