Szymek, podpieczny Fundacji Radia ZET na huśtawce
fot. archiwum rodzinne

Szymek

Kiedy Szymon miał 4 miesiące, mama zauważyła, dziecko nie wyciąga prawej rączki. Okazało się, że chłopiec ma mózgowe porażenie dziecięce w postaci niedowładu prawostronnego.  Rehabilitacja przynosi efekty, ale jeśli zostanie przerwana, a Szymek nie będzie ćwiczył chodzenia, nie zacznie używać prawej rączki, grozi mu nawet epilepsja.

Szymon urodził się o czasie, otrzymał 10 punktów w skali Apgar.  Może dlatego, kiedy zaczęły się problemy z jego zdrowiem, mimo wątpliwości zaniepokojonej mamy, dopiero trzeci lekarz skierował chłopca na badania. Po zdiagnozowaniu rodzice dowiedzieli się, że: „dziecko prawdopodobnie, albo będzie chodzić, albo nie będzie. I że ta prawa rączka, będzie tylko funkcję pomocniczą pełnić”.

Zwykły - niezwykły chłopczyk

Na pierwszy rzut oka nie widać, że Szymon jest chory, to po prostu śliczny, mały chłopczyk. Dopiero po bliższym przyjrzeniu się można zauważyć, że cała prawa strona Szymka jest słabsza, chłopiec nie chodzi stabilnie, a prawą rączką nie potrafi chwytać zabawek. Czasem, kiedy uda mu się otworzyć rączkę i np. podać ją na powitanie, cała rodzina bardzo się cieszy, bo to dla niego sukces. Tak samo jak wskazanie chorą rączką na zabawki, włączenie sobie książeczki z muzyką. Dla innych dzieci to jest drobna rzecz, a dla niego to ogromny postęp.

Jak wiele dzieci jest smutny, gdy mu coś nie wychodzi, a wesoły, gdy ktoś się z nim bawi lub gdy rodzice, siostra i ukochani babcia i dziadek mu śpiewają. Pilnie obserwuje inne dzieci. Rodzice mają nadzieję, że kiedy już będzie samodzielnie  i pewnie  chodził ,weźmie przykład ze zdrowych rówieśników i nadrobi braki wynikające z niepełnosprawności. Że dołączy do zabaw innych dzieci, które tak jak on interesują się klockami czy samochodami.

Bez rehabilitacji się nie uda

Szymek jest rehabilitowany kilka razy w tygodniu.  Ma na dłoniach specjalne taśmy, żeby jego niesprawna ręka się nie zaciskała. Rodzice ćwiczą z nim także w domu, na podstawie wskazówek terapeutki. Dzięki tej rehabilitacji jego rozwój idzie do przodu. Chłopiec rozumie wszystko co się do niego mówi, mówi proste słowa. Czasem utrzyma kubek obiema rączkami, a ostatnio udało mu się przejść samodzielnie jakiś kawałek trasy.

Dla rodziców Szymka najważniejsze, że choroba już nie postępuje. Martwią się, że jeśli nie będzie ćwiczył, rozwój może się zahamować, a nawet cofnąć. I choć zdarzają się trudne momenty, kiedy Szymek nie chce ćwiczyć, płacze i krzyczy, rodzice starają się przeczekać czas buntu i zmotywować go do dalszego wysiłku. Przypominają sobie chwile największego sukcesu na rehabilitacji. Kiedy dwa miesiące temu Szymek zaczął samodzielnie chodzić, była ogromna radość i znów łzy. Tym razem łzy radości i ulgi.

O czym marzą? Pani Sylwia chciałaby, żeby Szymek mógł normalnie funkcjonować, biegać jak inne dzieci. Żeby otworzył rączkę i zacisnął ją na czymś. - Taka rzecz, którą inne dzieci wykonują codziennie tysiące razy, a dla niego to będzie sukces - dodaje. A pan Wojtek, tata Szymka, wybiega marzeniami w przyszłość: - Że będzie chodził normalnie do szkoły i robił to co inne dzieci. Że będzie biegał, wchodził na drzewo. Proste, ale prawdziwe. Wtedy będę szczęśliwy.

Pozostałe artykuły